Maciej Przybylski
COO Vortex Energy, posiada ponad 15 letnie doświadczenie w branży energetycznej
Transformacja energetyczna i przechodzenie na alternatywne technologie produkcji energii mogą zachwiać stabilnością dostaw energii. Rozwiązaniem mogą być jej niezależni dostawcy, którzy na zmiany rynkowe reagują bardziej elastycznie.
Jakie największe wyzwania i szanse w dobie transformacji energetycznej stoją pana zdaniem przed niezależnymi dostawcami energii, takimi jak Vortex Energy?
Dla niezależnych dostawców energii (IPP – independent power producer) proces transformacji – jego tempo i zakres – nie jest zaskoczeniem. Mamy odpowiednio dużo czasu i mechanizmów, by się przygotować. Po 2030 roku rynek energii w Polsce będzie już zupełnie inny niż obecnie – będziemy wygaszać energetykę węglową, a stan techniczny wielu instalacji będzie wymagał zdecydowanego przejścia w stronę alternatywnych źródeł.
Wyzwaniem będzie uświadomienie finalnym odbiorcom, że transformacja również dla nich oznaczać będzie dodatkowe wyzwania pod względem zabezpieczenia stabilnych dostaw energii. Widzimy w tym szansę dla niezależnych, nowoczesnych dostawców, takich jak Vortex Energy, którzy mają odpowiednie narzędzia do zarządzania ryzykiem, są elastyczni i będą atrakcyjną alternatywą dla tradycyjnych wytwórców. Warto zatem nawiązać partnerstwo z podmiotami, które długoterminowo gwarantują stabilność dostaw mocy i energii.
Dlaczego niezależni dostawcy energii, tacy jak Vortex Energy, są kluczowi dla stabilności i transformacji polskiego rynku energetycznego?
W Polsce coraz częściej obserwujemy, jak odbiór energii nie współgra z możliwościami jej produkcji. W tej sytuacji dla odbiorców energii kluczowa staje się fizyczna dostępność źródeł mocy. Odpowiedzialny dostawca musi dysponować taką technologią i infrastrukturą, żeby być w stanie dostarczyć taką ilość energii i o takich parametrach, jakich akurat potrzebuje klient. Takimi dostawcami są właśnie niezależni dostawcy energii, którzy są czymś więcej niż deweloperzy, ale nie są wielkimi przedsiębiorstwami użyteczności publicznej. Nie dość, że rozwijają projekty, niczym deweloper, to także fizycznie budują infrastrukturę i zarządzają nią. Przewagą nad przedsiębiorstwami użyteczności publicznej jest zaś duża elastyczność, więc przy odpowiednim know-how i kapitale – a te atuty są po stronie Vortex Energy – mogą zaoferować komercyjne dostawy energii na najwyższym poziomie. Dlatego uważam, że znaczenie niezależnych dostawców na polskim rynku energetycznym będzie rosnąć.
Jakich warunków regulacyjnych potrzebują firmy, by transformacja energetyczna w Polsce przebiegała efektywnie?
Jestem zwolennikiem tego, by w większym stopniu to rynek decydował o opłacalności projektów – kalkulacja finansowa szybko zweryfikuje, które źródła są najbardziej efektywne, czyli oferują energię po najniższej cenie i w okresach, kiedy potrzebują jej klienci. Uważam, że miejscem takiej weryfikacji nie powinna być kolejka wniosków o dostęp do sieci i zasada kto pierwszy, ten lepszy, tak jak często ma to miejsce obecnie, bo nie gwarantuje wyboru obiektywnie najlepszych projektów.
Sektor energetyki inwestujący w technologie transformacji energetycznej na tyle już dojrzał, że jest ważnym elementem gospodarki. Wytwórcy OZE pokazali się też jako stabilny partner wspierający krajową transformację. Dlatego mocno wierzę, że przepisy będą ewoluować już tylko na korzyść OZE.
Paradoksalnie najbardziej obawiałbym się zbyt ambitnych regulacji w zakresie wsparcia poszczególnych technologii, które wchodzą w skład miksu energetycznego. Zbyt dużo zachęt administracyjnych do rozwoju jednego segmentu powoduje zaburzenie naturalnej rynkowej konkurencji. Mamy przykład wspierania prosumenckiej energetyki słonecznej – skala dopłat i zainteresowania przydomową fotowoltaiką wymknęły się spod kontroli, co powoduje momentami destabilizację pracy systemu elektroenergetycznego i konieczność okresowych wyłączeń. Liczę także na liberalizację przepisów odległościowych dotyczących lądowych turbin wiatrowych. Przepisy w tym zakresie mogłyby być regulowane na poziomie samorządów, a nie odgórnie ustawowo, jak mamy obecnie.