Anna Starmach – jurorka programu MasterChef o gotowaniu opowiada z wielką pasją. Swoją miłość do zdrowych posiłków celebruje także w życiu codziennym, w tym w podróży i zdradza skąd czerpie inspiracje.
Anna Starmach
Jurorka programu MasterChef
Jest pani osobą medialną. Czy prowadząc tak aktywny tryb życia jest czas na podróże?
Nie wyobrażam sobie życia bez podróży. Wracając z jednej planuje już następną – dają dużo energii do działania. Poprzez słowo „podróże” rozumiem te i bardzo dalekie, jak i te bliższe – do Nowej Zelandii po Bieszczady.
Program „MasterChef” z pewnością przyczynił się do większego zainteresowania sztuką kulinarną. Czy pani pasja, połączona ze zobowiązaniami zawodowymi determinuje większą potrzebę podróży?
Podróże z jednej strony są odskocznią, ale z drugiej – niezwykłą inspiracją. Inne kultury, które najlepiej poznaje się właśnie przez jedzenie, bardzo dużo wnoszą do mojej pracy i książek kucharskich. Gdy widzę, że brakuje mi inspiracji i pomysłów wyjeżdżam na koniec świata, w miejsca gdzie ludzie kładą zupełnie co innego na talerz. Właśnie tam znowu łapię wiatr w żagle.
Życie w biegu często nie wpływa korzystnie na naszą dietę. Czy pani również ma z tym problem?
Uważam, że nie ma nic gorszego jeśli damy sobie wmówić, że nie mamy czasu na gotowanie. Jeśli chodzi o mnie, to dwa lata temu wprowadziłam rygor regularnego jedzenia. Właśnie wtedy dość mocno schudłam. Wcześniej zdarzało się tak, że jadłam śniadanie, a potem dopiero obfitą kolację. Okazało się, że organizm funkcjonuje najlepiej jeśli regularnie jest doładowywany.
Jest pani autorką szybkich, prostych przepisów. Jakie są pani ulubione, które z nich z pewnością sprawdziły by się w podróży?
Oczywiście zależy o jaką podróż nam chodzi… Jeśli mówimy o tej Kraków – Warszawa, to bardzo często zabieram po prostu sałatki. Co jest ważne? Na pewno nasze posiłki muszą dobrze znosić zmianę temperatur. Na drogę musimy przygotować coś, by się nie kruszyło i nie utrudniało życia współpasażerom.
Jakie błędy popełniamy najczęściej przygotowując posiłki przed podróżą?
Błąd numer jeden – często nie przygotowujemy sobie posiłków na drogę. Ja zawsze jeżdżę z termosem, kubkami termicznymi oraz czymś do jedzenia. Staram się nigdy nie zapominać o śniadaniu, które jest najważniejszym posiłkiem dnia.
Jak przechowywać posiłki w trakcie podróży?
Wszystko zależy od tego, co jemy. W torebce zawsze mam jabłko, banan i orzeszki na czarną godzinę. Woreczek czy papier śniadaniowy są więc złym pomysłem. Gdy już zjemy swój posiłek możemy szybko i łatwo pozbyć się opakowania. Czasami się okazuje, że patenty naszym mam czy babć są najlepszym rozwiązaniem.